Zawsze trzeba podejmować ryzyko. Tylko wtedy uda nam się pojąć, jak wielkim cudem jest życie, gdy będziemy gotowi przyjąć niespodzianki, jakie niesie nam los.
Paulo Coelho
Ach te weekendy! Mam jeszcze mniej czasu niż w ciągu tygodnia, ale przynajmniej się nie nudzę ! ;)
Wspomniałam Wam wczoraj, że powiem, gdzie byłam. Tak więc byłam na meczu Polska - Andora. To był mój pierwszy wyjazd na taka imprezę i pomimo wcześniejszego marudzenia, że '' Ja tego oglądać nie będę. Nie lubię. Nie chcę'' może nawet wybiorę się jeszcze raz. Mecz był na stadionie Pepsi - Arena w Warszawie. Było duużo ludzi, aczkolwiek wiele miejsc było wolnych. Sam mecz mega nuda. Udało mi się zobaczyć tylko jedną bramkę, ale jakoś nie żałuję. Zakończyło się zwycięstwem naszych 4 : 0.
Postanowiłam, że poczytam sobie dzisiaj o tym spotkaniu i wiecie, czego się dowiedziałam? Ponoć wszyscy zawodnicy Andory to amatorzy. Grają, bo lubią. Ich treningi ograniczają sie zwykle do 1h tygodniowo, a za pracę tylko dwoje z nich ma płacone i to śmieszne pieniądze. Z zawodu są kelnerami, pracują w cukierni itp. Tak więc uważam, że Polacy wcale nie odnieśli wczoraj sukcesu, wręcz przeciwnie. Porażką było strzelenie tylko 4 goli!
Poza tym dzień spędziłam bardzo miło, bo z najwspanialszym chłopakiem na świecie ;)
A co do tego, co założyłam. Na lekką sugestię chłopaka czerwone tregginsy i biała bluzeczka, czyli barwy narodowe. Sami zobaczcie ;)
chyba Andory nie Angory
OdpowiedzUsuńRzeczywiście literówka ;)
UsuńAngora, Andora, Angola, kupa, zupa dupa, jeden pies tak jak i Holandia :)
OdpowiedzUsuńtorebka bardzo fajna!
OdpowiedzUsuń